20 kwi 2010

Drouin

Nie mam czym zaspokoic waszej ciekawosci. Od dwoch tygodni mieszkam w Drouin na caravan parku. Jest to dosc specyficzne miejsce, bo ludzie tu mieszkaja w przyczepach ale przez caly rok. To po prostu tania opcja mieszkania blisko miasta pod przykrywka pola kampingowego. Przyczepy sa tu solidnie zabudowane, z mnostwem przyleglosci oraz ogrodkiem i grilem przed frontem. Samo miasteczko male i niewiele sie dzieje, ale wszystko co potrzeba jest: biblioteka (internet za darmo), supermarket (przecenione produkty calkiem dobrej jakosci), second hand (tanie ciuchy, widelce, szklanki, poduszki i co tam komu potrzeba), pizzeria (bardzo smaczna pizza za 6$ w tanie wtorki).
Do sadu stad kawalek drogi, ale mamy szczescie, bo co rano zabiera nas Jenny swoim Volvo - totalnym rzechem, wszystko co mozliwe w srodku jest popsute, ale pojazd jezdzi. Choc wczoraj sie zastanawialismy czy odpali, kiedy pol kempingu obudzilismy wystrzalami z rury wydechowej...
Wszyscy sie ciesza ze to juz koniec sezonu, kazdy ze zbieraczy planuje ciepla przyszlosc gdzies na północnym wschodzie kontynentu. W Wiktorii jesien i wieczory coraz chlodniejsze...

12 kwi 2010

Granny Smith


To moj nowy znajomy. Jest okragly, zielony, ma ogonek i od cholery kolegow.
Dzisiaj mamy drugi dzien przerwy w zbieraniu, bo pada deszcz. Jesien sie rozwija, zimno jak w pazdzierniku. Spedzam czas z Ewa, Polka, ktora tu juz od pieciu lat korzenie zapuszcza i tez zaprzyjaznia sie ze Smithem.

1 kwi 2010

Ponownie w kraju Oz

Od dwoch nocy jestem w Melbourne, jak to milo wrocic w znane katy :) ale tym razem poznaje miasto od kosztownej strony - sporo tu sobie licza za noclegi :)

Polnocna wyspa Nowej Zelandii



Spiesze z uzupelnieniem wiesci z podrozy. Od Picton do dzisiaj calkiem sporo sie wydarzylo, choc nie bylo czasu na zdanie relacji.
Otoz w Wellington spedzilismy trzy dni. Jedna z atrakcji bylo wyjscie do kina (! - dawno nie bylam) na Avatar 3D, ktory juz z kin wychodzi. No bardzo mnie sie podobalo, film dla wszystkich, wszystko w jednym - i wojna ze strzelaniem i destrukcja, i lovestory, i watek edukacyjny "uczcie sie dzieci historii". No i tym razem udalo sie nam wypozyczyc samochod na 7 dni :) Wiec polnocna wyspe zaliczylismy od Wellington po Cape Reinga. Cape Reinga to magiczne miejsce, swiete dla Maorysow, gdzie wedlug ich wierzen dusze po smierci przechodza do krainy zmarlych. Magiczne tez dlatego, ze spotyka sie tam Morze Tasmana z Pacyfikiem, co widac :)
Po drodze na polnocny kraniec Nowej Zelandii Oliver zalatwil mi obiecana kapiel w goracym zrodle, za ktora nie trzeba bylo placic :) bylo fantastycznie!
Wulkanu nie widzialam, bo caly byl w chmurach. Ale za to widzialam kolejne ptasie dziwadlo, tutaj calkiem pospolite - pukeko w przepieknym, blekitnym kolorze.
Pobyt w Kiwilandzie zakonczyl sie noca na lotnisku w Auckland, gdyz samolot powrotny mialam o 6 rano...

20 mar 2010

Picton



A wiec dzisiaj jest dzien pozegnania - czas powiedziec do widzenia wyspie poludniowej. Dzis po poludniu bedziemy na wyspie polnocnej, w Wellington. Wlasnie sie okazalo ze nasza rezerwacja zostala odrzucona - kolejna zmiana planow! Co za zycie! To lece na prom, zeby mi nie uciekl tylko.

19 mar 2010

Punakaiki...

... to chyba w te strone bedzie?